NL diary. Migawki grudniowe.
- Nordic Lab
- 1 sty
- 5 minut(y) czytania

Ludzie podobno dzielą się na 2 kategorie, jeżeli chodzi o przebieg życia w grudniu. Ci pierwsi mają zazwyczaj wszystko zaplanowane i przygotowane z wyprzedzeniem, natomiast Ci drudzy "jadą" na tak zwanym "spontanie" - pozostając w ciągłym pośpiechu i niedoczasie, a na końcu jedną ręką pakują prezenty, drugą prasują koszulę na wigilijną kolację, a trzecią odpisują na ostatnie firmowe maile. Zgadnijcie w której jestem grupie.
W tym roku też (niestety) pozostałam wierna tej tradycji (o czym chyba najlepiej świadczy data publikacji tego wpisu), ale mimo wszystko udało mi się zachować jakąś cząstkę spokoju i wyjątkowej atmosfery w tym grudniowym, niezwykłym czasie. W Nowy Rok wchodzę więc spokojna i dumna, zmęczona, ale wdzięczna i gotowa na więcej.
A zatem - jeśli macie 5 minut, zapraszam Was do wspólnego podsumowania tego świątecznego miesiąca, w którym świątecznych akcentów będzie tutaj tyle co nic (kiedy naprawdę potrzebuję resetu, właściwie odkładam telefon na całe dnie, a potem żałuję, bo nie mam żadnych zdjęć), ale za to znajdziecie kilka PRZEPIĘKNYCH polecajek, wplecionych pomiędzy kolejne akapity, pisane przy resztkach sernika :)
1./ Kiedy wreszcie doczekasz się swojej tabliczki - i teraz wiesz, że to się dzieje naprawdę. 2./ Od dziś będziesz mieszkał w biurze, Mikołajkowy Skrzacie!
3./ Sama nie wiem, czy przychodzę tu na kawę, czy bardziej dla tego widoku.
Jednym z najważniejszych grudniowych wydarzeń był fakt, że Nordic Lab doczekała się swojej tabliczki! Pomimo tego, że od wynajęcia biura minęły już ponad 2 miesiące, to jednak dopiero w tamtym momencie poczułam, że to prawda. Fantastyczne uczucie, warte tego całego zachodu. Zatem gdybyście zastanawiali się gdzie właściwie można mnie znaleźć, oto spieszę z informacją: pracownia znajduje się przy ul. Bydgoskiej 2/5c na Poznańskiej Śródce - ale uwaga! Trzeba się ze mną wcześniej umówić, bo niecodziennie jestem w biurze - kto pracuje na swoim, ten wie ;)
Jak większości z nas, mnie też ogromnie zależało, żeby do świąt podomykać pewne tematy, a to sprawiło, że w tym miesiącu miałam więcej pracy niż zazwyczaj. Niestety i tak nie udało mi się ogarnąć wszystkich spraw zawodowych (jeśli zastanawiacie się co z wcześniej zapowiadaną zmianą oferty - to spieszę uspokajać słowami, które w ogóle nie uspokajają: "sprawa w toku") - ale to siła wyższa, którą mam nadzieję pokonać do końca stycznia.
Mimo wszystko był to szalenie produktywny miesiąc, który głównie, mam wrażenie, opierał się na spotkaniach z klientami pod tytułem: wybór materiałów. Przede wszystkim skupialiśmy się na okładzinach podłogowych i ściennych, co wiązało się również z okazją do nabycia nowych wzorników - i poznania nowych materiałów. Nie jestem w stanie wszystkich ich tu teraz wymienić, ale kilka z nich zasłużyło na szczególną uwagę, a nawet rolkę, którą obejrzeć możecie poniżej:
Mozaiki od dawna były mi bardzo bliskie - szczególnie te naturalne, dlatego postanowiłam pokazać Wam kilka z nich i tym samym Was zainspirować. Dlaczego mozaiki zapytacie? Cóż, jest w nich coś szczególnego: pomimo, że są małymi kawałkami, dają efekt jednej płaszczyzny - pewnej całości, której nie sposób osiągnąć za pomocą płytek w tradycyjnych formatach. To głównie za sprawą fugi - która nawet świetnie dobrana kolorem, zawsze wizualnie podzieli tę płaszczyznę. Przy mozaikach jest inaczej - mimo, że tej fugi jest dużo więcej. Na tym właśnie polega ten paradoks. Spójrzcie tylko na poniższe inspiracje i sami oceńcie czy mam rację.
Czy da się osiągnąć podobny efekt, stosując płytki? Tak, ale raczej w MNIEJSZYCH FORMATACH, np. 20x20, lub 15x15, ewentualnie stosując płytki typu "patchwork" - choć ja zdecydowanie wolę tę pierwszą opcję. Przykłady takich małych płytek znajdziecie tu, albo tu. No i jeszcze tutaj - gdzie pomimo formatu 45x45 efekt jednolitej całości jest zachowany - na co największy wpływ ma wzór samej płytki - piękny, prawda?
Wracając do mozaik - jedną z moich ukochanych jest czarno-biały klasyk, czyli Oktagony. Uważam, że autorem jednej z najpiękniejszej ich wersji jest Dunin - który stworzył mozaikę kamienną z MARMURU. Płytka ta przepięknie się mieni (co mam wrażenie, że trzeba zobaczyć na żywo, żeby dostrzec różnicę między marmurem, a gresem) - i odpowiednio zaimpregnowana, będzie służyła wiele, wiele lat. Oczywiście ma ona swój bardziej powszechny odpowiednik, czyli mozaikę gresową, która choć wygląda bardzo podobnie, to jednak daje inny, trochę bardziej "płaski" efekt. Obie oczywiście są przepiękne, ale Wy już wiecie, że ja jestem marmurowym "freakiem", zatem moje serce bije bardziej dla mozaiki kamiennej :) I w tym miejscu zdradzę Wam jeszcze mały tip - wskazówkę: UNIKAJCIE BIAŁEJ FUGI NA PODŁODZE. Dlaczego? Bo po paru tygodniach zmieni kolor z powodu brudu ;) Powiem Wam szczerze, że bardzo rzadko stosuję białą fugę na podłodze, praktycznie tylko wtedy, kiedy Inwestor się upiera (czyli w zasadzie nigdy;)) - bezpieczniej jest zastąpić ją bardzo jasną szarością, ewentualnie bielą ZŁAMANĄ. Unikniecie dzięki temu dwóch rzeczy: drastycznej zmiany koloru po paru tygodniach użytkowania, oraz wizualnego "odznaczania się" białej fugi od bieli samej płytki - a to zazwyczaj są zupełnie różne biele, nawet pomimo starań.
1./ Kiedy zaczynasz dzień od... włączenia lampki. 2./ Jeden z grudniowych Moodboardów. 3./ Na tę realizację czekam jak na pierwszą gwiazdkę - oktagony i drewniana jodełka to tylko kilka z pięknych rzeczy, które się w niej pojawią.
Pomimo intensywnych dni i natłoku pracy, w grudniu znalazł się też czas na "dzień sióstr" - który jak sama nazwa wskazuje, spędziłam w towarzystwie młodszej. Uraczyłyśmy się kawą, pankejkami i miejskim spacerem, podczas którego kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że Poznań jest po prostu piękny - szczególnie w tym magicznym, przedświątecznym czasie. Dziś co prawda jest już po świętach, ale pomimo tego, chcę Wam pokazać kilka fantastycznych pomysłów na upominki, które wpadły nam w oko (niektóre z nich upolowałyśmy) - może akurat komuś z Was szykują się niedługo jakieś okazje do świętowania? :)
Zmierzając do końca tego artykułu, zastanawiam się, czego chciałabym Wam życzyć. Na pewno tego, żeby nadchodzący rok był dla Was pełen uśmiechniętych i szczęśliwych dni, ale wszyscy dobrze wiemy, że te gorsze również się w końcu pojawią... dlatego życzę Wam przede wszystkim wytrwałości w dążeniu do celu i wielu, wielu pozytywnych myśli. Myśli, które Was uskrzydlą w sukcesie, oraz podniosą w porażce. Myśli, które sprawią, że będziecie dla siebie czuli i dobrzy - i pozwolicie sobie na potknięcia, otrzepiecie się i pójdziecie dalej - śmiałym krokiem. Ktoś mi kiedyś powiedział, że prawdziwe szczęście polega na uczuciu spełnienia podczas samej podróży, a nie tylko w momencie dotarcia do celu. Właśnie takiego uczucia z serca życzę - sobie i Wam.
1./ Poznań jest piękny. A Śródka w tym roku po prostu wygrała! 2./ Uwielbiam ten kadr - adres Młyńska 12 powinien znać każdy miłośnik kamienic. 3./ Bo nie samymi projektami człowiek żyje, prawda? 4./ Kiedy patrzysz na dekoracje zrobione przez twoją mamę i już wiesz, że zamiłowanie do wnętrz to nie kwestia przypadku.
Do zobaczenia (i przeczytania) następnym razem!
Comentarios